E

EWOLUCJA:

Myslalam sobie o owej pluskajac sie w wannie i kontemplujac wlasna niedoskonalosc. A jakis czas potem poznajac postac Simona w Equal Rites Terry'ego Pratchetta. I gadajac z Ükochanym o zasadzie kompensacji u Adlera i o résilience u Cyrulnika. I przypominajac sobie stara konferencje A. Jacquarda o gapiostwie Natury ktora obdarzyla pewien rodzaj prymatow tak nieproporcjonalna czaszka, ze samice musialy rodzic przed terminem zeby nie eksplodowac przy porodzie.

I o takich roznych ( gdzie czesto-gesto przeplataly sie rysunki G. Larsona w stylu " great moments of evolution).

I wyszlo mi, ze pierwsza ryba, co wylazla z praoceanu, wcale z niego nie wylazla z wlasnej woli. Ze zostala zwyczajnie wypchnieta, bo nei bylo dla niej miejsca w gospodzie. W praszkole na prawuefie wszyscy sie z niej smiali, z pranauczycielem wlacznie.
Praryba, zanim zdecydowala ze wyrosna jej lapki albo skrzydla ( jedno drugiego nie wyklucza), spedzila dlugi moment na plazy, ksztuszac sie, plujac, placzac i trawiac praoceaniczne upokorzenia.

A potem juz jakos poszlo...

Brak komentarzy:

Prowizoryczny wstep ( taki na papierku przyklejonym tasma klejaca)

Spiesze z wyjasnieniem o co biega w EPOSie, czyli Entliczku-Pentliczku Osobistym Slowniczku: Otoz o to, zeby - jak z mgly mego letargicznego umyslu wyloni sie jakis maly pewniczek - aby nie odplywal on w zapomnienie, ino sechl ( od "schnac") sobie niczym motylek pod wlasciwa literka alfabetku, gotow do wyjecia we wlasciwym momencie.